wegetariańsko- wegański blog kulinarny Dosi i Asi

niedziela, 25 grudnia 2011

zapiekanka makaronowa i ciasto daktylowe


Zero przekazu, tylko jedzenie.







Zapiekanka z makaronu razowego i warzyw
skład:
makaron razowy rurki
brokuł
pomidory
papryka
czosnek
pestki dyni
mąka razowa
margaryna wegańska
mleko sojowe
(ewentualnie dla wege grubasów) ser
sól, pieprz, zioła prowansalskie, gałka muszkatołowa

Gotujemy brokuła, kroimy na drobno pomidora, paprykę, ząbek czosnku,pestki dyni- wrzucamy wszystko do miski mieszamy z przyprawami. odstawiamy na chwilę, żeby się "przegryzło". Dodajemy ugotowany makaron. mieszamy dokładnie, gdy ostygnie wrzucamy do warzyw. W garnku robimy beszamel z mąki razowej.Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Do wysmarowanego olejem naczynia żaroodpornego wrzucamy makaron z warzywami, zalewamy beszamelem i ewentualnie posypujemy serem. Wkładamy do piekarnika, pieczemy przez jakies 30-40 min.

Ciasto daktylowe z polewą krówkową
200 g suszonych daktyli bez pestek
migdały
1,5 szklanki mąki
1/4 szklanki mleka/sojowego
szklanka cukru
100 g margaryny wegańskiej
4łyżki oleju/2jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
masa krówkowa kajmakowa(to już opcjonalnie, co kto woli, to jest leniwa opcja)

Daktyle drobno kroimy, wkładamy do jakiejś miseczki i zalewamy wrzątkiem, odstawiamy na bok. Ucieramy margarynę z cukrem mikserem, aż się połączą ładnie. Następnie dodajemy olej/jajka stale miksując. Do masy dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, mleko i wymoczone, odcedzone daktyle. Wszystko mieszamy na gładką masę. Wykładamy na blachę, pieczemy 40 min w temp 180 stopni. Gdy ciasto ostygnie nakładamy polewę/masę czy co tam lubicie i układamy daktyle. Najlepsze schłodzone.



Smacznego, dobrego roku 2012, jou
Asia

wtorek, 6 grudnia 2011

najzdrowsza, najmniej włoska lazania!


Taka zwykła albo szpinakowa zawsze mnie nudziły, więc w ramach zdrowia, zapoczątkowałam już dość dawno robienie tej "zdrowszej" wersji.

LAZANIA Z SOCZEWICĄ, SOSEM "BOLOŃSKIM" I ORZESZKAMI (ok. 4 spore porcje):

Kaloryczność jednej porcji: 500 kcal.

- 10 płatów makaronu do lazanii
- ok. 300-400 g soczewicy
- pół paczki granulatu sojowego
- koncentrat pomidorowy
- cebula
- kilka ząbków czosnku
- 3 pomidory
- 300 g pieczarek
- 2 garstki orzeszków ziemnych
- pietruszka, rukola cokolwiek na górę

Makaron gotujemy, soczewicę też (lekko posoloną, z odrobiną cukru). W tym czasie smażymy pieczarki, z zalanym wcześniej odrobiną bulionu granulatem, pokrojonymi w kostkę pomidorami, cebulką, czosnkiem i koncentratem. Mieszamy tak, żeby wyszedł z tego gęsty sos, niby jak do spaghetti. Dodajemy bazylię, sól i pieprz, więcej ziółek jak ktoś chce.

Układamy na dnie naczynia żaroodpornego 2 (2,5?) plastry lazanii i pokrywamy minimalnie zblendowaną soczewicą. Rozsmarowujemy, posypujemy słodką papryką, przykrywamy kolejnymi płatami makaronu. Teraz nakładamy połowę przygotowanego sosu. Kładziemy następną warstwę, pokrywamy soczewicą i kolejną sosem bolońskim. Na wierzch kładziemy ostatnią, posypujemy pokrojoną zieleniną i polewamy zmiksowanymi z wodą i przyprawami orzeszkami ziemnymi (ja dodałam do nich również sezam i trochę keczupu: o).

Zapiekamy około 20 minut w piekarniku.







Przy okazji dziękuję za ostatnio liczniej pojawiające się komentarze w formie podziękowań za tego bloga : )

Dosia

niedziela, 20 listopada 2011

Zupy kremy na jesień

Siema! no już grubo ponad 3 miesiące jak wruzciłam cokolwiek na tego bloga. No cóż, lenistwo, brak nowych pomysłów, praca, studia(są zajawy są chęci).
No i przyszła jesień, zaraz przyjdzie zima, więc pomyślałam, że dobrze by było sprobowac jakis zup, których wcześniej nie robiłam, więc na dzis 2 kremy z marchwi oraz z papryki.



Krem z marchwi

6 średnich marchewek

1 cebula

2 kostki bulionu warzywnego

1l wody

Pietruszka

Kawałek pora

3 łyżeczki imbiru

Sól, pieprz do smaku

Marchewki, pietruszkę , cebulę i kawałek pora kroimy w kostkę. Na dnie garnka wlewamy olej, smażymy warzywa przez kilka minut. Nastepnie dodajemy bulion i imbir. Gotujemy przez ok. 30-40 min aż marchewka zmięknie. Stawiamy do ostudzenia i blend ujemy.

Zupka gęsta, sycąca mega i rozgrzewająca przez imbir. Nie wszystkim może podejść połączenie marchewki i imbiru



Krem z czerwonej papryki

2 czerwone papryki

1 pietruszka

3 ziemniaki

1l wody

1 łyżeczka kolendry

1/3 łyżeczki papryki słodkiej czerownej

Sól, pieprz.

Na dno garnka wlewamy sporą ilość oleju. Pokrojone w grubą kostkę paprykę i pietruszkę smażymy przez ok.5/6min z kolendrą i pieprzem. Wlewamy wrzącą wodę oraz dodajemy pokrojone ziemniaki, solimy. Gotujemy przez ok.20 min, aż ziemniaki zmiękną. Następnie miksujemy blenderem. Podawać z grzankami.


ponieważ nie wiem jak można zrobić atrakcyjne zdjęcie zupy, dodaje zdjęcie Lusi, mojej kici z zupą, jako dodatek do posta ;D

smacznego
Asia

poniedziałek, 7 listopada 2011

wegańskie serniczki z masłem orzechowym




Zrobione dziś, więc wstawiam dziś, żeby nie zapomnieć co trzeba dodać i nie spaprać ich w przyszłości, bo z braku czasu już kilka spoko spontanicznych przepisów przepadło ostatnimi czasy :C.



WEGAŃSKIE MINISERNICZKI Z TOFU I MASŁEM ORZECHOWYM
(9 sztuk):

- około 3-4 duże łyżki masła orzechowego lub:
- 250 g orzeszków ziemnych
-50 g nerkowców
- 2 łyżki oleju
- szczypta soli
- paczka ciastek owsianych "Lu" (takie żółte opakowanie, niecałe 300g, skład wegański, można zastąpić innymi kupnymi wegańskimi zbożowymi ciastkami albo od biedry żółtymi z wiatrakiem półsłodkimi!)
- 1 opakowanie tofu naturalnego, około 200g
- 4 łyżki cukru
- pół opakowania cukru wanilinowego
- 1 cytryna
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady
- 2 garści musli (ale takiego naturalnego, a nie jakiegoś słodzonego itd), płatków owsianych, jęczemiennych - cokolwiek!
- trochę mleka sojowego ( w wersji niewegan - śmietana kwaśna 12 %)

Jeżeli chcecie sami zrobić masło orzechowe, wystarczy podane składniki czyli olej, orzeszki i sól zblendować ; ). Wychodzi taniej i sami możecie kontrolować słoność masła. Niektóre sklepowe są po prostu zbyt intensywne, aby dodać je do tofurniczków.


INSTRUKCJA! :D


Najpierw zalewamy płatki owsiane/musli gorącą wodą, tak żeby do pół godzinki sobie napęczniały, a w miseczce zostało trochę wody.

W tym czasie, tofu przygniatamy deską do krojenia i książkami, żeby wycisnąć wodę, później rozdrabniamy i wyciskamy mniejsze kawałki ręcznie.

Napęczniałe musli/płatki blendujemy na kleik.

Do rozgniecionego tofu, dodajemy sok z jednej cytryny, uzyskany z płatków kleik, cukier wanilinowy, cukier zwykły, 1-2 łyżki masła orzechowego i trochę skórki z cytryny, a także pasek posiekanej gorzkiej czekolady. Wszystko "ukręcamy" mikserem lub w robocie kuchennym z funkcją miksera. OBOWIĄZUJE ZAKAZ BLENDOWANIA MASY "SEROWEJ"!!!! :D Blender spowoduje, że zamiast serników, wyjdą wam kamienie.

Jeśli ktoś lubi, przed wymiksowaniem dodać również rodzynki namoczone np. w rumie. Ja osobiście nigdy nie lubiłam ich w serniku. Masa serowa jest gotowa. Wg mnie smakuje bardzo prawdziwie, patrząc na to jakie zawiera składniki.

W osobnej miseczce kruszymy drobniutko ciastka, mieszamy z dwoma solidnymi łyżkami masła orzechowego.

Spód foremek wykładamy masą z ciastek, na wierzch nakładamy masę serową. Pieczemy około 25 minut, najpierw przez jakies 5 minut w ok 200 stopniach, pozniej troszkę zmniejszamy temperaturę. Gdy serniczki są już gotowe, roztapiamy gorzką czekoladę, mieszamy z odrobiną śmietany lub mleka roślinnego, smarujemy wierzch i można już jeść!



Zrobione w wersji mini serniczków, bo mniejsza strata, gdyby nie wyszło ; )

Przepis teoretycznie mojego autorstwa, choć tak naprawdę to duuuuże przekombinowanie sernika Nigelli na wersję wegańską, stąd też obawy co do tego, że może nie wyjść.

Mimo wszystko, był to mój pierwszy wegański sernik i wychodzi nawet w gównianym piekarniku, więc bez obaw, PIEC ŚMIAŁO!

Dosia

wtorek, 11 października 2011

phat priao wan pak, czyli warzywa z ananasem po TAJSKU!


Bez zbędnego gadania.

Napomknę tylko, że w te wakacje, miałam drobny epizod, trwający około 3 tygodni (?) - mianowicie, pracowałam jako pomoc kuchenna/kelnerka w tajskim barze, którego nazwy nie podam, nie chcę reklamować tego miejsca, uważam, że właściciel jest wyzyskiwaczem, dodam, że jeden z Tajów - pozdrawiam go w tym momencie <3, uciekł przed tymi idiotami, aż do Krakowa. Pracowanie po 12h dzień w dzień na najwyższych obrotach raczej do normalnych nie należy. Tymbardziej za tą kasę, w obcym kraju. Ci Tajowie nie znali nawet angielskiego, a komunikując się między sobą musieliśmy wyglądać jak małpy. A powiedzieć mu teraz, że klient chce więcej bazylii mniej ostre danie, a zamiast orzeszków nerkowca mają być ziemne? :D

Był czad. Dobra, paplaniny miało nie być.

PHAT PRIAO WAN PAK - dosłownie warzywa smażone z ananasem w sosie słodko-kwaśnym,

nikt z Tajów nigdy nie pokazał mi jak to robić, ale z własnych obserwacji, potrawę udało mi się podrobić, mimo braku oleju rybnego i jednego z sosów :)

ok 4 porcje:
- 200g-400g ryżu, zależy od tego ile kto zjada, ja polecam mniej, danie ma intensywny smak, a podane na gorąco szybko czyni sytym
- keczup!
- sos sojowy
-4 pomidory
- garstka świeżych liści bazylii
- 4 ząbki czosnku, takie większe!
- garść orzeszków nerkowca
- szypułki/kwiatki z jednej dużej główki kalafiora
- 4-5 plastów świeżego ananasa
- 1 czerwona papryka
- 1 papryczka chili (nawet dwie)
- sos sojowy
- olej


Wszystkie składniki, jakie się da kroimy na małe kawałki. Na rozgrzaną patelnię wrzucamy sporo oleju, wlewamy równie dużo sosu sojowego i wrzucamy tam SUROWE kawałeczki kalafiora. Najpierw musi się posmażyc sam, około 5 minut. Poźniej dorzucamy czosnek, bazylię, ananasa, paprykę, wlewamy więcej sosu sojowego, dodajemy keczup, dusimy minutkę-dwie. Na koniec pomidory i bazylia, czekamy aż wszystko nabierze konsystencji sosu, co też może potrwać do 5 minut. W miarę potrzeby dodajemy więcej oleju, sosu sojowego lub keczupu.

W tym samym czasie gotujemy w garnku ryż, którego porcje później podajemy z sosem sojowym i łuskanym sezamem.



Ja się jaram, mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś podrobić ichniejsze green curry z tofu, bo było genialne :D.

Dosia!

A na deser Herman, najbardziej pokręcony królik świata:

środa, 21 września 2011

FREEGANIZM/DUMPSTER DIVING

Temat ostatnio dość często "na językach" nie tylko w środowisku wegan/wegetarian, ale i w telewizji/internecie, na kanałach i portalach odwiedzanych masowo codziennie przez resztę obywateli.

Niezdrowość freeganizmu potwierdzono bodajże w Uwadze, jakimiś badaniami lekarskimi, które koniec końców świadczyły o tym, że to co trafia do śmietnika, automatycznie jest zepsute, nieważne że minutę przed tym zanim do niego wleciało było OK.

Ja moje freegańskie łowy uskuteczniam już od ponad roku, wiele znajomych zaraziło się tym ode mnie i nikomu jeszcze ani razu nic się nie stało od tych przetworzonych produktów. Jasne, są jakieś granice, wiadomo, że nikt nie będzie jadł spleśniałego pomidora, czy przeterminowanego, otwartego jogurtu, którego data ważności skończyła się tydzień temu.

Skoro tyle jedzenia się marnuje, nie ma żadnej ustawy, kruczka prawnego, który w zwalczaniu tej marnacji mógł pomóc. Darowizna opodatkowana, produkty teoretycznie niezdatne do spożycia. A więc nie zostaje nic innego jak zjeść to samemu, ze znajomymi zamiast wybierać się do sklepu i wydawać masę kasy, skoro na tyłach tego sklepu, panuje takie samo bogactwo jak na jego półkach....

To czcze gadanie pewnie was do niczego nie przekonało dlatego podeprę się zdjęciami, oczywiście wykonanymi przeze mnie. Jedzonko z każdego zdjęcia jest w minimum 50% śmietnikowe : )


kalafiorowy krem z curry

kalafior
włoszczyzna
sól, cukier, curry

gotujemy, blendujemy, jemy


bananowe pancakes z przepisu z ilovetofu


zielone (wewnątrz) sajgonki

zawartość : to co na pierwszym, małm obrazku

cykoria
pieczarki
zielona papryka
ogórki gruntowe
por
makaron ryżowy cienki (już ze sklepu niestety)


"grecka" sałatka

wędzony tempeh z przeceny
sałata lodowa
czerwona cebula
pomidorki koktajlowe
zielone oliwki

a poniżej zdjęcie po jednym z wypadów : )
prócz warzyw, owoców, ziół, czyli produktów świeżych, do znalezienia mąki - minimalnie napoczęte, cukier, ryż się trafił ostatnio, drożdżówki z serem, jogurty.

NURKOWAĆ!!

dosia




środa, 31 sierpnia 2011

nietypowy krem z cukinii i kotlety z suszonymi pomidorami





Znowu ja, Aśce coś się nie chce, ja pomysłów mam milion, gorzej z czasem. W pierwszej kolejności ten nietypowy dosyć moim zdaniem, wprost GENIALNY, krem z cukinii. Z tempehem wędzonym - rarytas i tapenadą - brzmi dziwnie, jest prosto. także jedziemy.



KREM Z CUKINII Z TAPENADĄ I WĘDZONYM TEMPEHEM (3 porcje):

- 3 małe, obrane, pokrojone w krążki cukinie
- 1 por
- kilka ząbków czosnku
- kawałek wędzonego tempehu
- kilka sztuk suszonych pomidorów (najlepiej w jakiejś zalewie i z kaparami)
- kilka/naście oliwek
- garstka listków rukoli z doniczki na moim parapecie : o

Cukinie z porem lekko podsmażamy, dodajemy czosnek, wrzucamy do gara, miksujemy, dodajemy troszkę wody i wg uznania koncentratu, aczkolwiek nie jest konieczny. Przyprawiamy solą, pieprzem, resztę pozostawiam już wam do wyboru, ale polecam zamknąć pole do popisu w zakresie ziół włoskich.

Oliwki, suszone pomidory, trochę zalewy z pomidorów, miksujemy, aż otrzymamy pastę. Nie potrzeba jej wiele.

Tempeh kroimy na strzępy.

Nalewamy krem do miseczek, na wierzch kładziemy po łyżce tapenady (pasta), kilka kawałków tempehu i trochę rukoli.

Kaloryczność jednej porcji: 170 kcal



KOTLETY Z KASZY I SUSZONYCH POMIDORÓW(6 średnich sztuk):

- 100 g kaszy jaglanej lub jęczmiennej
- ok 50 g suszonych pomidorów
- łodyżka selera naciowego
- troszkę cebuli i czosnku

Gotujemy kaszę, wsypujemy do miski z resztą składników, blendujemy wszystko razem, obtaczamy w bułce tartej i smażymy.


Kaloryczność jednej porcji (2 kotleciki): 160 kcal (smażone na oliwie, małej ilości)



Dosia,

mental fatness i tyle :o

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

czekoladowe ciasto z borówkami. bez tłuszczu!


Dobra, to teraz coś słodkiego dla wegan, bez tłuszczu, z wykorzystaniem borówek, na które jest teraz sezon. Przygotowanie i upieczenie ciasta trwa zaledwie 40 minut, a jeden jego kawałek ma ok 120-150 kcal (średnio, zależy czy pokroimy ciasto na 8, 9, 10 części).



CZEKOLADOWE, BEZTŁUSZCZOWE CIASTO Z BORÓWKAMI:

- 3/4 szklanki pełnoziarnistej, żytniej mąki
- 1/2 szklanki białej mąki pszennej
- 3/4 szklanki płynnego słodu (u mnie syrop cukrowy robiony samodzielnie)
- 4 łyżki kakao
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 duże łyżki zmielonego siemienia lnianego
- dużą szczypta soli
- 1,5 szklanki borówek
- 3/4 szklanki mleka sojowego, od biedy może być i woda



Łączymy w misce wszystkie suche składniki.
Pół szklanki borówek, mleko sojowe/wodę, słód wsypujemy i wlewamy do blendera, mixujemy i dodajemy do suchych składników.
Miksujemy wszystko razem i wylewamy na blaszkę do tartej najlepiej, bo ciasto będzie niskie. Srednica ok 30 cm będzie idealna.
Pieczemy ciasto ok. 30 minut w rozgrzanym piekarniku, temperatura ok 180 stopni.
Wyjumujemy ciasto, smarujemy jeszcze po wierzchu słodem/syropem cukrowym i układamy na nim pozostałe borówki.



eat more food, kid!

Dosia

czwartek, 4 sierpnia 2011

wegańskie muffiny z "nutellą" z orzeszków laskowych




Po wizycie w Niemczech, Holandii, a na końcu w Czechach, z nową energią powracam do gotowania, a przy okazji ogłaszam sierpień miesiącem TRZEŹWOŚCI i NIEWYDAWANIA PIENIĘDZY. Bardzo się na to jaram, chłonę książki jak nienormalna, wstaję o 8 albo 9 rano, nawet bieganie wraca do łask. Nieważne, że to dopiero 4 dzień, bo z dnia na dzień mocy mam raczej więcej niż mniej, jest dobrze!

Muffiny nigdy nie wychodziły mi zbyt dobrze, może tez ze względu na mój niedorozwinięty piekarnik albo to , że zawsze chce robić wszystko po swojemu i sama komponuję w głowie proporcję itd, więc czasem coś nie wyjdzie. Tym razem wyszło, moim zdaniem, dośyć zajebiście.

WEGAŃSKIE MUFFINY Z NUTELLĄ Z ORZESZKÓW LASKOWYCH (16 sztuk):

- 100 g orzechów laskowych
- 2 szkl waniliowego mleka sojowego
- kilka łyżek kakao
- ok. 2/3 szkl. cukru
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 duża łyżka mąki ziemniaczanej
- 1/2 szkl. oleju
- opakowanie cukru waniliowego ( ja przywiozłam sobie z niemiec taki ekologiczny z bourbonem, coś genialnego, być może to ten cukier zrobił największą robotę)
- 2 szkl mąki pszennej


Orzeszki gotujemy w szklance waniliowego mleka sojowego, stopniowo dodajemy odpowiednią ilość kakao i cukier, według smaku (około 1/3 szklanki). Orzeszki trochę rozmiękną, przejdą smakiem. Blendujemy to na możliwie najbardziej zwartą masę, mój blender zostawił grudki orzeszków, ale może to i nawet dobrze.

Resztę składników łączymy razem w jakiejś sporej misce, miksujemy.

Do foremek nakładamy łyżkę ciasta waniliowego, na tym rozsmarowujemy łyżeczką nutelli i przykrywamy to odrobiną białego ciasta, następnie "mieszamy" to z wierzchu jakąś wykałaczką, chodzi o to żeby nutellę trochę rozprowadzić na wierzchu i trochę do wewnętrznej warstwy, wszystko ma byc mniej więcej zwarte. Robimy tak ze wszystkimi sztukami. Wstawiamy na 20-25 min do piekarnika rozgrzanego do ok 200 stopni.



KEEP EATING!

Dosia

piątek, 15 lipca 2011

trochę Indii, trochę Meksyku


Siema, dziś znowu ja piszę, bo Dosia sobie jeździ po Europie ; p
Zapewne od tego posta będzie trochę przerwy, bo w najbliższą środę obie wyruszamy na Fluff Fest do Czech. Super czad, jaram się xD koniec paplaniny, pora na gotowanie. Dziś kolejny wariant curry oraz nietypowa, bo warstwowa quesadilla.

Kolejne curry

Pomidory 1 wielki albo 2 małe

Pieczarki 300 g

Fasolka szparagowa 300 g

Cebula 1,5 szt.

Jogurt naturalny

Kolendra

Imbir

Garam masala

Papryka czerwona

Kurkuma

Sól

Niecały jogurt przekładamy do szklanki, dodajemy przyprawy: 1 łyż. soli, ½ łyż. kolendry, 1/3 łyż. garam masala, imbiru, kurkumy, papryki. Mieszamy dokładnie i wkładamy do lodówki. Cebulę drobno siekamy, smażymy aż się zeszkli, dodajemy drobno pokrojone pieczarki. Dusimy je do momentu jak odparuje z nich woda. Dodajemy pokrojone pomidory oraz ugotowaną fasole (10min. w osolonej wodzie). Wszystko mieszamy i czekamy aż odparuje woda, wtedy dodajemy jogurt i czekamy aż powstanie gęsty sos, stale mieszając.

jogurcik z przyprawami

Warstwowa quesadilla

Tortille kukurydziane 3 szt.

Ser starty

Fasola czerwona 1 puszka

Pomidory 1 wielki/2 średnie

Cebula 1

Oregano 1 łyż.

Papryka czerwona 1 lyż.

Pieprz, sól

Wrzucamy posiekaną cebulkę, kiedy się zeszkli dorzucamy fasolkę bez zalewy oraz pokrojone pomidory. Kiedy odparuje woda dodajemy przyprawy. Smażymy do momentu kiedy nie zacznie przywierać do patelni. Naczynie żaroodporne smarujemy na dnie oliwą, kładziemy pierwsza tortille, na nią warzywa i utarty ser z odrobiną oregano. Potem znowu tortilla, warzywa, ser, tortilla, skrapiamy odrobiną oliwy. Pieczemy w temp 180-200 stopni do momentu aż ser się roztopi






pacman quesadillaaaaaa


Asia

trochę Indii trochę Meksyku

piątek, 8 lipca 2011

enchiladas


Elo, dziś trochę Meksyku, ale w sumie w wersji minimalistycznej i to bardziej pomysł na farsz, bo Dosia już zapodała przepis na tortille, a dla leniuchów pozostaje kupno gotowców, to samo z samym przepisem- nie ma w nim sosu, bo stwierdziłam, że nie chce zapiekać tego wszystkiego w sosie, no ale opcjonalnie można sobie z farszu tak na prawdę zmiksować i tyle xD

Enchiladas

Tortille

Ser

oliwa

Farsz( ogólnie polecam tez bez zapiekania i w ogóle jest spoko)

Czosnek (2 ząbki)

Cebule (2szt.)

Papryki (1,5 szt.)

Pomidory (3szt.)

Fasola czerwona (1 puszka)

Kukurydza (1puszka)

Papryka słodka mielona (1 łyżeczka)

Oregano (1,5 łyżeczki)

Kmin rzymski (1/2 łyżeczki)

Sól (1 łyżeczka)

Chili (opcjonalnie)

Na patelnie wrzucamy posiekaną cebulę, czosnek i paprykę. Smażymy aż cebulka się zeszkli. Potem dodajemy pomidory, fasole i kukurydzę, bez zalew. Następnie dodajemy wszystkie przyprawy. Wszystko gotujemy aż warzywa zrobią się miękkie i powstanie coś w rodzaju gęstego sosu.

Tortille robimy z przepisu Dosi, albo kupujemy gotowe.

Wkładamy trochę farszu i nie zawijamy jak zwykle tortille tylko po prostu w rulony. Układamy w posmarowanej oliwą formie. Ułożone tortille leciutko smarujemy oliwą i posypujemy serem. Pieczemy ok.15 min w temp ok. 180 stopni.




Asia

sobota, 2 lipca 2011

Madagaskar Tofu, czyli idealna podróbka pity z berlińskiego "Nilu"!




Tak się zdarzyło, że byłam w zeszły weekend w Berlinie, na koncercie Dooma, no ale jak już się tam było to należało odwiedzić jakieś knajpy z dobrym wegańskim jedzeniem i pobawić się w świnię, że tak powiem :D. Pierwsza z odwiedzonych : "Nil" (Oppelner Strasse, Kreuzberg) sudanska/afrykanska knajpa, niewegetariańska nawet, bo ryby też sprzedają, ale wiele vegan pozycji w menu sie znalazło między innymi Madagaskar Tofu, na ktore przepis zapodam zaraz, całkiem podobnie prócz pity samej w sobie mi wyszło ;). A druga z odwiedzonych, już wegetariańska - Yellow Sunshine. Jedyny niemiecki bio fast food, haha. Ale ich dań chyba nie jestem w stanie podrobić, choć będę próbować!






Madagaskar Tofu, czyli pita ze smażonym tofu, pastą z bobu, warzywami i sosem z orzeszków:

- 30 dag drożdży
-0,5 kg mąki
- łyżeczka cukru
- łyżeczka soli
- 3-4 łyżki oleju
- woda
- 300 g bobu
- cebula
- kilka pieczarek
- kostka tofu
- garść orzeszków ziemnych
- curry, papryka, tymianek


Robimy zaczyn z małej ilości wody, 30dag drożdży, cukru i soli. Woda musi być ciepła. Mieszamy to odstawiamy na chwilę. Później wlewamy do mąki, dolewamy olej, zagniatamy i odstawiamy do urośnięcią na jakąś godzinę.

W tym czasie możemy przygotować pastę z bobu. Bób gotujemy 10-15 minut. Kroimy cebulę i pieczarki, podsmażamy jakieś 5 minut, nie muszą być zarumienione. Dodajemy bób, smażymy chwilę razem. Następnie blendujemy.

Tofu zostawiamy pokrojone w paseczki/frytki na noc w marynacie z oleju, curry, dużej ilości papryki, tymianku, soli i pieprzu. Smażymy w głębokim oleju.

Sałatę lodową, pomidorka kroimy w dowolne "kształty".

Orzeszki ziemne blendujemy z marynatą z tofu, dodajemy trochę wody.

Gdy ciasto drożdzowe już wyrosło, formujemy kulki, rozwałkowujemy je i pieczemy. Z tej porcji powinno wyjść 5 sporych pit, które będą piec się około 15 minut.

Pity rozcinamy wszerz, smarujemy pastą z bobu w środku, wkładamy tofu, sałatę, pomidora i polewamy sosem z orzeszków. Finito.



KEEP EATING,

Dosia.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

pieczone pierogi z farszem ziemniaczano-szpinakowym i babeczki kukurydziane


siema, po długim nie wrzucaniu niczego z powodu sesji i lenistwa witam w moje wakacje. No to na dziś przenośne rzeczy do żarcia, dobre na imprezki, pikniki i wszystko inne. Chce się podzielić moja miłością, czyli goframi na słono, które ciągle mi się nie znudziły, można sobie dużo wariantów wymyślać, poza tym pieczone pierogi (po raz kolejny, bo sa super) z farszem ziemniaczano-szpinakowym i babeczki kukurydziane.

Gofry
banał przepis no, ale nie każdy go ogarnia
1 szklanka mąki
1/2 szklanki mleka
1/4? mniej więcej oleju
mieszamy, żeby uzyskać gęste kleiste ciasto, wtedy nie przyklei nam się do gofrownicy, jeżeli mamy słabą, albo po prostu obawiamy się skrobania xD
Pieczone pierogi z farszem ziemniaczano- szpinakowym
skład:
-ciasto: (jak co to zmniejszcie proporcje, ja np robiłam tym razem z połowy podanej)

½ kostki masła

500 g mąki

½ łyżeczki proszku do pieczenia

1 łyżeczka soli

200 ml śmietany

-farsz:(proporcje w zależności od ilości ciasta)

ziemniaki

szpinak

bulion warzywny, sól

mleko

Ziemniaki gotujemy do miękkości w osolonej wodzie, potem odcedzamy, dodajemy odrobinę mleka i ubijamy na puree. Szpinak smażymy na patelni, dodając pół kostki bulionu warzywnego rozpuszczonego w odrobinie ciepłej wody. W misce mieszamy gotowy szpinak i ziemniaki. odstawiamy na bok, żeby farsz wystygł. Zagniatamy ciasto, lepimy pierożki, pieczemy ok 40 min w temp 200 stopni



Babeczki kukurydziane:

Skład:

1 puszka kukurydzy (z zalewą)

2 szkl. mąki żytniej

2 jajka/zamienniki

1 i ½ łyżeczki bazylii

Szczypta pieprzu, soli

1 łyżeczka proszku do pieczenia

Kukurydzę blend ujemy na papkę, dodajemy wszystkie składniki, mieszamy dokładnie. W razie potrzeby dodajemy odrobinę wody. Wkładamy do piekarnika jak ma 100 stopni, pieczemy w 180 stopniach przed godzinę.

smacznego

Asia