wegetariańsko- wegański blog kulinarny Dosi i Asi

piątek, 14 grudnia 2012

rozmarynowe placuszki z marchewki


Z trudem przychodzi mi napisanie słowa placuszki. Nie wiem, wydaje mi się, że w moich ustach brzmi ono dziwnie :D. Nieważne. Placki, placuszki, fryterki, puferki, racuszki - cokolwiek! Z marchewki. Robiłam je wczoraj i dziś. Na dwa sposoby. Dziś były jeszcze ładniejsze, ale przez pogodę, nie mam zdjęć. Przepisy wstawię oba, jeden wegański drugi wegetariański.

Wcielenie marchewki nr 2:

ROZMARYNOWE PLACUSZKI Z MARCHEWKI (wersja wegańska)

Z tej porcji wyjdzie około 8 placuszków - jeden duży obiad.

Kaloryczność (w zależności od ilości użytego tłuszczu) jednego placka: 50-60 kcal.

Składniki:

- 4 marchewki
- cebulka
- rozmaryn
- sól ziołowa, biały pieprz
- około 6 łyżek mąki
- 2 łyżki śmietanki roślinnej, ewentualnie mleka roślinnego (troszkę wiecej)

Ucieramy marchew, dodajemy resztę składników, smażymy na rozgrzanej patelni.

WAŻNE jest, aby placki dostatecznie spłaszczyć, inaczej mogą być surowe w śroku i zbyt miękkie. Ciasto nie jest tak płynne jak na placki ziemniaczane, więc po prostu po nałożeniu na patelnię, od razu przycisnąć łyżką, czy jakims drewnianym "narzedziem" kuchennym, żeby były możliwie płaskie. Podpiec z obu stron.

Podawać z jakąś zieleniną, octem balsamicznym i sosem czosnkowym.

Wcielenie marchewki nr 3:

ROZMARYNOWE PLACUSZKI Z MARCHEWKI (wersja wegetariańska)

Z tej porcji wyjdzie około 8 placuszków - jeden duży obiad.

Kaloryczność (w zależności od ilości użytego tłuszczu) jednego placka: 50-60 kcal.

Składniki:

- 4 marchewki
- 1 jajko
- 2 łyżki startego parmezanu
- 3 łyżki mąki
- rozmaryn
- sól ziołowa, biały pieprz.

Sposób przygotowania oraz podania taki sam jak w wersji wegańskiej.

Tę wersję łatwiej jest "spłaszczyć" na patelni, ze względu na mniejszą ilość mąki.

Pozornie placki mogą sprawiać wrażenie niespójnych, jednak odpowiednia temperatura doprowadzi je do stanu idealnego!





ZAJADAĆ SIĘ, PROSZĘ : )

Agnieszka/Dosia

czwartek, 13 grudnia 2012

zupa marchewkowa z imbirem i pomarańczą


Moin! (Tak się wita na północy Niemiec, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, nie znam kompletnie etymologii tego słowa, mimo że powtarzam to sto razy dziennie : )).

Powodem, dla którego w tym i następnym poście główną rolę zagra marchew jest fakt, że jestem zakupoholiczką i przeeeeebimbałam? już całe moje stypendium Erasmusa na pełne 5 miesięcy, choć minęło 2 i pół, a więc czas sobie trochę ukrócić.

Marchew jest tu chyba jedynym tanim warzywem, które w dodatku może sobie trochę poleżeć, postanowiłam zatem zrobić jej duży zapas i trochę pokombinować. Uroku dodaje jej fakt, że jest dość słodka i smakuje dobrze na zimno, ale też na ciepło, co jest zdecydowanie pożądane w krótke, bezsłoneczne, śnieżne lub deszczowe, zimne, flensburskie dni : )

Odsłona nr 1:

ZUPA MARCHEWKOWA Z IMBIREM I POMARAŃCZĄ (składniki na 4 porcje)

Kaloryczność jednej porcji około 100 kcal.

- 600g marchwi
- kilka ząbków czosnku
- pół nózki imbiru, posiekanej
- sok z połowy pomarańczy (dużej)
- odrobina startej skórki pomarańczowej
- curry, sól, biały pieprz, bulion warzywny
- opcjonalnie odrobina sosu sojowego.

Marchew ucieramy na drobnych oczkach i wraz z czosnkiem, odrobiną oleju oraz przyprawami podsmażamy na dnie garnka. Po chwili dodajemy wodę/bulion, sok z pomarańczy oraz imbir, dosalamy i gotujemy około 10-15 minut. Blendujemy, aby powstał krem i podajemy z chrupiącą grzanką!

Myślę, że można też pozostawić zupę niezblendowaną lub marchew pokroić w inne kształty a następnie zblendować, chociaz ta druga opcja może moim zdaniem zubożyć smak...


Jakby ktoś miał wątpliwość, w zupie grzanka z Alsanem,

smacznego - Dosiunia/Agniesia/cokolwiek!

niedziela, 2 grudnia 2012

zielone curry z warzywami i tofu oraz dyniowe scones

Właśnie się zorientowałam, że to kolejny pod rząd post z tofu w składzie i że całkiem sporo tego ostatnio zjadam, mimo że nigdy nie byłam wielką fanką tofu. Hm. Co jak co, ale w tej potrawie jest niezastąpione.

ZIELONE CURRY Z PAPRYKAMI, CUKINIĄ I TOFU

Kaloryczność 1 porcji: 150 kcal. (Nie licząc ryżu).

Składniki na 4 porcje:

- puszka mleka kokosowego
- kostka tofu
- dwie papryki
- cukinia
- 3 papryczki chilli lub pół łyżeczki chilli w proszku
- sól i cukier
- sos sojowy
- trochę soku z limonki
- dwie łyżki pasty z curry (zielonej)
- opcjonalnie pasta z kolendry
- kilka ząbków czosnku

Warzywa i tofu oraz czosnek kroimy w dowolne kształty. Wrzucamy na dno garnka i razem z odrobiną soli i cukru oraz oleju sezamowego blanszujemy warzywa. Dodajemy pastę z curry i pastę koledrową (opcjonalnie) i zalewamy mlekiem kokosowym. Gotujemy przez kolejne kilka minut.

Danie podajemy z ryżem, z sosem sojowym i sokiem z limonki.





DYNIOWE SCONES

Kaloryczność 1 bułki ok. 180 kcal.

Składniki na 16 bułeczek:

- 3,5 szklanki białej mąki
- 3/4 szklanki puree z pieczonej dynii
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3/4 szklanki cukru
- 70 g wegańskiej margaryny
- 3/4 szklanki śmietanki sojowej
- 1 opakowanie cukru wanilinowego
- odrobina cynamonu.

Wszystkie składniki łączymy razem w misce, następnie dzielimy całość ciasta na 2 lub trzy części, obsypujemy trochę mąką, aby udało ulepić się okrągły placek wysokości 3-4 cm. Ja rozklepałam ciasto na zwykłej blaszce do tarty, nie wypełniając jej po brzegi, aby uzyskać zwykłe, zaokrąglone trójkąty.

Ciasto należy piec w 200 stopniach, przez około 10 minut z dołu i ostatnie 2-3 z góry. Może wydawać się odrobinę surowe, jednak gdy poleży do rana, bułki będą w sam raz. Nie polecam przesadzać z mąką oraz temperaturą w piekarniku, bo u mnie ten pośpiech zakończył się niepowodzeniem - druga porcja scones wyszła gorsza, mniej pulchna i spieczona z góry.

Podawać z masłem, konfiturą i śmietanką - jak w Anglii. Dodatkowo przed upieczeniem polecam górę posmarować śmietanką sojową z cynamonem (zamiast jajka : )).




Smacznego,

Agnieszka (Dosia).

czwartek, 22 listopada 2012

szpinakowa tarta z tofu a'la feta na cieście francuskim

Hejka.
Miałam pisać notkę tygodniowo, minimum, ale jak gotuje się dla jednej osoby i nie je się słodyczy, to ciężko wykombinować jeden warty uwagi wegański przepis w tygodniu, a w dodatku znaleźć czas, żeby go zapostować i pogodę, która umożliwi zrobienie zdjęcia. Niestety, Flensburg nie rozpieszcza słoneczkiem, dziś ledwo przebija się przez ciemne chmury, więc udało się zrobić jako takie foty tarty wczorajszej ; )

Szpinakowa tarta na cieście francuskim z tofu a'la feta i suszonymi pomidorami:
Kaloryczność porcji około 350 kcal.

- 1 opakowanie szpinaku mrożonego
- 1 słoiczek suszonych pomidorów
- 1 duża kostka tofu
- 1 opakowanie ciasta francuskiego 'light' z Lidla, polecam
- odrobina mleka roślinnego i margaryny sojowej (opcjonalnie)
- czosnek, bazylia, trochę soku z limonki,gałka muszkatołowa, sól, pieprz i oliwa/olej.

Dzień przed pieczeniem tarty, 2/3 kostki tofu kroimy w kosteczki i marynujemy w oliwie/oleju z duuuuużą ilością soli - jutro ma udawać fetę!

Ciasta francuskie rozkładamy na okrągłej blaszce i podpiekamy jakieś 15-20 minut w piekarniku, w tym czasie, podsmażamy szpinak z czosnkiem, pieprzem i solą na patelni, siekamy suszone pomidory oraz przygotowujemy beszamel z tofu.

Aby przygotować sos, blendujemy pozostałą 1/3 kostki tofu z odrobiną mleka, a następnie gotujemy z margaryną, doprawiając solą, gałką muszkatołową i dużą ilością bazylii.

Zależnie od upodobań, sos łączymy tylko ze szpinakiem, wysypując resztę składników na wierzch lub też łączymy wszystko razem, wrzucamy na ciasto i pieczemy jeszcze około 20 minut.









Smacznego, Dosia : )

sobota, 17 listopada 2012

jesień w kuchni

hej
dawno nie pisałam, brak czasu, brak chęci, gotowanie fristajlowe,
co w życiu, bieganie, studiowanie, jedzenie.

dziś zapodam 2 przepisy, zainspirowane z książki "Widelec zamiast noża", która ogólnie polecam tutaj macie fragmenty: http://issuu.com/wydawnictwogalaktyka/docs/widelec_zamiast_noza/1?mode=window

w ogóle polecam książki wydawnictwa Galaktyka, na prawdę ciekawe pozycje na polskim rynku, jak choćby "Jedz i biegaj" Scotta Jurka (BAAAARDZO POLECAM)

przepisy zmodyfikowane, wg potrzeb i możliwości ;)



Zupa Dal




skład:
3 1/4 szklanki wody
1 cebula, posiekana
1 duży/2 małe ząbki czosnku, posiekane
1 1/2 łyżeczki świeżego imbiru, startego
1 łyżeczka słodkiej czerwonej papryki
1/4 łyżeczki kminku (mielony albo cały, obojętnie)
1/2 łyżeczki garam masala
1/3 łyżeczki chili
1 szklanka suchej żółtej soczewicy (może byc też czerwona)
1 puszka białej fasoli
1 puszka pomidorów
1 duży /2 średnie ziemniaki, pokrojone w grubą kostkę
sól, pieprz

1. na średni ogień wstawiamy 1/4 szklanki wody w garnku, w którym będziemy gotować całą zupę. dodajemy cebulę i czosnek, gotujemy jakieś 4 minuty, aż zmiękną.
2. dodajemy przyprawy: imbir, papryka, kminek, chili, pieprz, sól, mieszamy
3. dodajemy pozostałe 3 szklanki wody, soczewicę, fasolę, pomidory i ziemniaki. od czasu zagotowania, gotujemy na średnim, a nawet wolnym gazie jakieś 40 minut. mieszamy co jakiś czas
4. na koniec dodajemy sok z cytryny i gotujemy jeszcze kilka minut

zupka jest bardzo gęsta i sycąca w sam raz na jesienny obiad :)
na drugi dzień jest bardziej aromatyczna, najlepiej smakuje gorąca



pieczeń-bochenek z ciecierzycy, białej fasoli i ryżu



skład
2 szklanki ciecierzycy, ugotowanej i blendowanej
2 szklanki białej fasoli, ugotowanej i blendowanej
2 szklanki ryżu brązowego, ugotowanego
2 łyżki musztardy
1 duża marchewka, starta
sok z 1/2 cytryny
sól, pieprz, ulubione przyprawy

1. połącz masę z ciecierzycy, fasoli oraz ryż. następnie dodaj odrobinę wody, marchewkę i sok z cytryny. mieszaj wszystko najlepiej ręką.
2. przełóż w formę do pieczenia chleba, albo inna podłużną. piecz w 180 stopniach przez 30-40 minut.
3. po upieczeniu pozostaw chwilę w piecu, żeby trochę obsechł.

podawaj po wystygnięciu, inaczej będzie się rozpadać ;)
do kanapek też da radę, albo np z sosem pomidorowym


to by było na tyle
pozdrawiam
Asia

środa, 24 października 2012

dyniowe gnocchi

Hejka!

Nie będę za dużo mówić, prócz tego, że walczę właśnie ze zjedzeniem kolejnej porcji tych gnioków. Najpyszniejsze, najprostsze, najszybsze.

WEGAŃSKIE DYNIOWE GNOCCHI

Składniki na 4 małe porcje lub 2 duże:

- 1 mała dynia hokkaido (na upartego może być kawałek innej, byle nie spaghetti squash)
- 2 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka soli
- 2 łyżki mleka sojowego lub ciepłej wody
- kilka łyżeczek margaryny wegańskiej, dla niewegan może być masło
- świeże zioła, przyprawy według uznania, ja proponuje czosnek, bazylię lub rozmaryn

Dynię przekrajamy na pół i podpiekamy w piekarniku w temperaturze 200 stopni przez 30 min. Gdy będzie w miarę miękka, wybieramy miąższ (wyjdzie około 1,5 szklanki zwartego, zbitego miąższu).

Do miąższu z dynii dodajemy około 1,5 szklanki mąki, sól i mleko/wodę i delikatnie ugniatamy ciasto. Ważne jest, żeby za mocno go nie uklepać, bo wtedy gnocchi wyjdą zbyt "kluchowate".

Formujemy około 5 większych kulek, które następnie rozwałkowujemy palcami na "rurki" i tniemy na małe kwadraciki, przygniatając później widelcem (głównie dla ozdoby).





W tym czasie wstawiamy wodę i podczas wrzenia stopniowo wrzucamy gnocchi. W zależności od wielkości garnka, gotować na 3-5 razy.

Po wyjęciu ciepłych gnioków dodajemy do nich masło i swoje ulubione przyprawy.





Aga/Dosia :o

niedziela, 14 października 2012

krem pomidorowy i cukiniowe, wegańskie brownies

Trochę się zdziwiłam faktem, że ostatni post napisany był pół roku temu. Zwłaszcza, że ostatnie colowe brownies pamiętam bardzo dobrze! Trudno. Czas na reaktywację, bo przez własne lenistwo masa pięknych przepisów po prostu mi ucieka! Zawsze podkreślałam, że blog jest głównie dla mnie, nie wiem jakie jest poejście Asi, moje się nie zmieniło.

Zarządzam sama sobie minimum jedną notkę w tygodniu, żeby nigdy więcej takie wspaniałe rzeczy jak ciasto morelowe albo curry z kalafiora i ziemniaków mi nie uciekły!
Aktualnie w kwestii produktów, mam dużo większe pole do popisu, gdyż od jakichś dwóch tygodni, przez kolejne kilka miesięcy, mieszkam we Flensburgu, przy granicy niemiecko-duńskiej. Wegetariańskich i wegańskich produktów, jak wiadomo, jest tu multum, w pierwszym lepszym markecie po drodze do centrum : ).

Oba przepisy poniżej nie są ani odkrywcze, ani skomplikowane, ale moim zdaniem warte zapamiętania.
Jakość zdjęć należy wybaczyć. Robione z telefonu, w dodatku tu nigdy nie ma słońca, więc nie ma szans na ładne oświetlenie :C

ZUPA KREM POMIDOROWY lub WYJĄTKOWO KREMOWA POMIDOROWA, cokolwiek.

Składniki (na 1 porcję, można bez problemu pomnożyć przez ilość osób):

- 1 puszka pomidorów
- 1/3 papryki czerwonej
- 1 kromka starego chleba, z odciętymi skórkami
- oliwa
- kilka listków bazylii
- pieprzy cayenne, papryka chilli, sól

Gotujemy wszystko razem, na koniec blendujemy. Dzięki użyciu chleba, którego naprawdę nie czuć, zupa staje się zdecydowanie bardziej kremowa i syta, choć wcale nie traci na ostrości ani smaku!



CUKINIOWE, WEGAŃSKIE BROWNIES

Składniki na 8 małych porcji, do standardowej okrągłej formy polecam podwoić:

- 3 łyżki wegańskiej margaryny (ok. 100-125g)
- 1/3 szklanki kakao
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady
- 2/3 szklanki cukru
- 1 i 1/3 szklanki mąki
- 1 spora, starta bez skórki cukinia
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 małe opakowanie cukru wanilinowego
- 2/3 szklanki mleka (można dodać trochę mniej, chodzi tylko o to aby połączyło skadniki).

Łączymy wszystkie suche składniki, dodajemy roztopioną lekko margarynę, cukinię oraz połowę posiekanej gorzkiej czekolady oraz mleko. Masa ma być zwarta, prawie tak bardzo jak na kruche ciasto, lecz bardziej puchata.

Wkładamy do formy i wierzch posypujemy drugą połową posiekanej czekolady.

Pieczemy 50 minut z góry i dołu w temperaturze 200 stopni, bez termoobiegu!

Jeść nawet na ciepło, chociaż dzisiaj przekonałam się, że smakuje jeszcze lepiej po ostygnięciu, a cukinii jakby nie było! : )



Dosia

sobota, 14 kwietnia 2012

diet, vegan, COKE brownies


Chciałam zrobić dietetyczne ciasto ( w sumie dużo tu takich, zazwyczaj low-fat albo low-sugar), więc zrobiłam. Chciałam brownies i jest! Chodził za mną ostatnio pomysł zrobienia ciasta na bazie coli. Wszelkie przepisy w necie opierają się na gotowej, amerykańskiej mieszanki do brownies połączonej z colą light. Rewelacja, ale chyba nie o to tu chodzi. Ciasto wymyślone zostało w 100% przeze mnie i według mnie jest świetne - smakiem całkowicie porównywalne do osławionego "Czekoladowego Nieba" z silken tofu (niełatwym do zdobycia) w składzie.

DIETETYCZNE BROWNIES NA BAZIE COLI
:

Kaloryczność 1 porcji - 215 kcal

Z podanych proporcji wychodzi kwadratowa blaszka ciasta, ok. 16 sporych kwadratów. Jeśli macie do dyspozycji tylko tortownicę i klasyczną formę prostokątną, zdecydowanie wybrać należy tę pierwszą - na prostokąt masy jest za mało : )

- 1,5 szklanki mąki pszennej do ciast/luksusowej
- 0,5 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
- duża łyżka zmielonego siemienia lnianego
- 1/3 szklanki oliwy
- puszka coli light/zero - można zastąpić jakąkolwiek Hoop czy Polo, jeśli nie macie ochoty na 'korporacje'..
- 2 tabliczki gorzkiej czekolady
- pół szklanki syropu cukrowego, albo 1/3 szklanki np. syropu z agawy czy innego płynnego słodu
- 1 łyżka cukru
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia

Wszystkie sypkie składniki prócz siemienia mieszamy w misce. Siemię zalewamy czterema łyżkami wrzątku i odstawiamy na chwilkę. Obie z czekolad roztapiamy, mieszamy z syropem cukrowym i sparzonym zmielonym siemieniem, a następnie dodajemy to razem do suchych składników. Wlewamy colę i oliwę, dodatkowy cukier - jeśli go potrzebujecie. Całość dokładnie wymieszać, żeby nie było grudek - jeśli ktoś ma mikser, nie ma żadnych przeciwwskazań.

Ciasto wylewamy na blachę i pieczemy 35-40 minut w temperaturze około 190-200 stopni (nie mam pewności, bo mój piekarnik jest bardzo stary i na gaz - ustawiam moc na czwórkę).



Smacznego,

Dosia.

PS Wiem, że foteczki słabe ponad miarę, ale już ciemno : C

niedziela, 25 marca 2012

czerwone, orzechowe curry



Hejka,

ostatnio nawet się zastanawiałam, czy nie olać całkowicie tego bloga. Przecież teraz na topie są głównie obrazki z żarciem - przecież nikt nic nie je! Ale w momencie, kiedy dzisiaj ledwo udało mi się odtworzyć to wymyślone tydzień temu curry - i z powodu mojej pamięci i z powodu dzisiejszego braku mózgu - stwierdziłam, że zdecydowanie zamierzam/y prowadzić bloga dalej, chociażby dla nas. Z moim nieogarnięciem prowadzenie "książki kucharskiej", czy też po prostu zeszytu nie ma żadnych szans na powodzenie.

Curry poniżej w typowo tajskim stylu - masło orzechowe? - orzechy arachidowe/ziemne są w ich daniach również używane z powodzeniem, także moim zdaniem, element jak najbardziej na miejscu.

CZERWONE, ORZECHOWE CURRY :

Kaloryczność: (w zależności od ilości ryżu - sam "sos") ok. 250 kcal w 1 porcji.

Składniki na 4 osoby:

- 1 brokuł /lub opakowanie mrożonych/
- 1 czerwona papryka
- 1 cebula
- 1 kostka tofu
- 1 puszka cieciorki
- 1 puszka mleka kokosowego
- ryż według uznania
- 2 duże łyżki masła orzechowego
- 2 małe łyżeczki czerwonej pasty curry
- "chlust" keczupu
- 1 łyżeczka słodkiej papryki mielonej
- kilka kropli tabasco lub szczypta chilli
- szczypta soli
- pół łyżeczki klasycznej przyprawy curry
- posiekany kawalątek korzenia imbiru
- sok z połowy limonki (nawet trochę mniej!)
- 3 łyżki ciemnego sosu sojowego (może być również jasny - odrobinę mniej)
- 3 posiekane ząbki czosnku
- opcjonalnie szczypiorek do posypania na wierzch

Brokuła podgotowujemy, w tym czasie kroimy w większą kostkę tofu, cebulę w paseczki, paprykę w kawałeczki - jak kto woli. Tofu i cebulkę wrzucamy do woka. Żeby się trochę poprzypalały (tak!).

W tym czasie robimy sos z masła orzechowego, sosu sojowego, soku z limonki, keczupu i reszty przypraw. Wszystko mieszamy i dodajemy do tofu i cebulki. Smażymy tak chwilę bez dodatkowego tłuszczu - masło jest dostatecznie tłuste! Następnie dodajemy paprykę i brokuła, staramy się wymieszać wszystkie składniki tak, aby były umoczone masłem orzechowym.

Na koniec dodajemy puszkę cieciorki i mleko kokosowe (tylko tę gęstą część). Dusimy to około 2 minut i podajemy z ryżem.

Smacznego,

Dosia.





czwartek, 1 marca 2012

wegańska, czekoladowa tarta z kremem z nerkowców i bananami





Joł!




Tarta czekoladowa z kremem z nerkowców i bananami - BEZ TŁUSZCZU! (prócz tego w orzeszkach ;) ):

Kaloryczność jednego kawałka: ok. 350 kcal

- 1 szklanka mąki pełnoziarnistej
- 1 szklanka mąki pszennej
- 2 łyżki mąki ryżowej
- 1 szklanka syropu cukrowego
- 4 łyżki kakao
- 1,5 - 2 szklanki nerkowców
- 3 szklanki mleka sojowego, naturalnego
- 2 banany
- pół tabliczki gorzkiej czekolady
- szczypta soli
- 1 budyń waniliowy w proszku - na 0,5 l mleka

Najpierw spód, można go zmodyfikować, albo uczynić pulchnym - dodając proszku do pieczenia i postępując według tego przepisu : Beztłuszczowe ciasto borówkowe .

Spód na surowo jest przepyszny, po upieczeniu, może smakować lekko zakalcowato, ze względu na brak tłuszczu i proszku do pieczenia, mi to odpowiada, bo taką formę chciałam osiągnąć. Jest miękki, smaczny i komponuje się z resztą.

3/4 szklanki nerkowców miksujemy z szklanką mleka sojowego i 3/4 szklanki syropu cukrowego, czy też innego płynnego słodu. W misce mieszamy mąki i kakao. Dodajemy do tego płyny i wszystko mieszamy łyżką albo miksujemy. W miarę możliwości wylepiamy tym okrągło blachę, a następnie wstawiamy do zamrażarki na chwilkę.

W tym czasie nagrzewamy piekarnik do około 180 stopni. Tartę pieczemy ok 20 minut - narazie sam spód.

W tym czasie, gotujemy wedle przepisu budyń (można dać troszkę mniej mleka), słodzimy go 1/4 szklanki syropu cukrowego. Po ugotowaniu blendujemy budyń z 3/4 szklanki nerkowców, na gładko!

Krem wylewamy na spód tarty, na wierzchu układamy dowolnie pokrojone, dwa banany i polewamy wszystko stopioną lub startą gorzką czekoladą.





Dösiä

poniedziałek, 30 stycznia 2012

tortilla tort z sosem kakaowym i chilli


Hejka,
w końcu mam w miarę "przyzwoite" (bo w sumie takie słowa o tej brązowej papce poniżej to chyba za dużo) zdjęcia jedzenia, więc wrzucam, żeby nie zapomnieć przepisu. Niestety, przez zimę, kiedy to większość dań robię jak jest już ciemno, zdjęcia wychodzą beznadziejne, przez co nie chce mi się wrzucać postów i zapominam przepisy :C.


ALE kupiłam na dniach lustrzankę analogową i jeśli uda się ją naprawić, to zapowiadam w przyszłości piękne zdjęcia żarcia, w szczególności słodkich i wytrawnych tortów - obsesja ostatniego miesiąca : o.


MEKSYKAŃSKI TORT Z TORTILLI Z POMIDOROWO-KAKAOWYM SOSEM CHILLI
(4-6 porcji, moim zdaniem bardziej 6 i to dość sytych).

KALORYCZNOŚĆ: ok 370 kcal (jeśli bierzemy pod uwagę 6 porcji)

Składniki:
- 5 placków tortilla, jeśli nie mamy gotowych to dodatkowo:
- 1 szklanka mąki kukurydzianej
- 2 szklanki mąki pszennej
- 2 łyżki oleju/oliwy
- 1 łyżeczka soli
- 2 szklanki wody
- 1 puszka czerwonej fasoli
- 1 czerwona papryka
- 1/2 puszki kukurydzy
- 1 puszka pomidorów (całych lub w kawałkach)
- 200 g czerwonej soczewicy
- 1 duża cebula
- opcjonalnie kilka ząbków czosnku
- 3 ziemniaki
- 1 łyżka kakao
- 1 papryczka chilli
- sól, pieprz, oregano,majeranek, słodka papryka, kurkuma


1 szklankę mąki kukurydzianej, łyżkę oleju, łyżeczkę soli i 2 szklanki wody gotujemy, aż wszystko zgęstnieje. Odstawiamy do ostygnięcia, następnie dodajemy około 1,5 szklanki mąki pszennej oraz drugą łyżkę oleju. Wszystko ugniatamy. Dzielimy na około 7 kawałków, następnie kolejno każdy podsypujemy mąką i wałkujemy na cieniutko. Wykrawamy okrągły placek i smażymy na dużej patelni po 1-2 minut z każdej stron, najlepiej bez tłuszczu, ale można wlać kroplę czy dwie.

Do tortu potrzebne będzie nam pięć tortilli, a więc resztę można zostawić np. na jutrzejsze śniadanie i zrobić sobie quesadillas!

Paprykę pokrojoną w kawałki podsmażamy z odrobiną cebulki, posypujemy solą i pieprzem. Dodajemy do niej puszkę czerwonej fasoli, bez wody oczywiście. Fasolę z papryką wysypujemy na pierwszą tortillę, którą kładziemy na płasko w okrągłej blaszce.

Następnie gotujemy czerwoną soczewicę (polecam dodać do wody cukier oprócz soli), następnie mieszamy ją z podduszoną cebulką i czosnkiem. Dodajemy majeranek, sól i pieprz, no i kurkumę! Tak przygotowaną pastą, smarujemy kolejną tortillę, ułożoną na warstwie fasolowo-paprykowej.

Kolejna warstwa to pomidory z puszki, odcedzone, wymieszane z kukurydzą i oregano. Na tym też kładziemy placek tortilli.

Ostatnią warstwą są pokrojone cienko, podpieczone, osolone ziemniaki.

Na wierzch kładziemy ostatnią tortillę. Wszystko zapiekamy razem około 10-15 minut.

W tym czasie, przygotowujemy sos. Sos pomidorowy pozostały po pomidorach z puszki,mieszamy z jedną posiekaną papryczką chilli, 1 łyżką kakao, odrobiną soli, cukru i ponownie oregano/ziół prowansalskich.

Tort wyjmujemy z piekarnika, kroimy na kawałki i według uznania polewamy brzydkim sosem :D.

STAY FAT!

Dos.