W sumie to nie mam ogródka, a ta notka napisana jest z dwutygodniowym opóźnieniem, ale wtedy leżało u mnie w domu tak niesamowicie dużo jabłek, głównie z sadu od cioci, że coś trzeba było z nimi zrobic, poniżej szarlotka z przepisu Magdy B, pozdro haha, przerobiona na wersję wegańska przeze mnie, jest genialna, smakuje lepiej niż ta mojej mamy, a ona robi najlepszą. No i dziwny duet a mianowicie ryż z cukinia i jabłkami.
Ale zanim te przepisy, których i tak nikt prócz Iwy i nas nawzajem nie wykorzystuje, haha, to się pochwalę. JEST PROGRES. Dnia 1 listopada, akurat tak się stało, że był to światowy dzień weganizmu, totalny przypadek, postanowiłam rozpocząc moją przygodę z weganizmem, w założeniu tylko miesięczną, na próbę, żeby oswoic rodziców jak to wszystko wygląda, a przede wszystkim się sprawdzic w tym, co zamierzam kiedyś na pewno wprowadzic w życie. Szczerze powiem, że jest świetnie, nie mam jakichś okrutnych problemów z tym żeby wyszukac spośród półek sklepowych coś co będzie odpowiadało moim zachciankom a przy okazji będzie wegańskie. Owszem, roboty jest trochę więcej, ale przecież lubię gotowac i piec, wiec o co chodzi? Jedynym rzeczywistym problemem, jest biadolenie rodziców, głównie mamy i brak akcpetacji reszty rodziny. Ja się czuję świetnie i myślę, że na miesiącu się nie skończy, bo złapałam tzw. bakcyla, ale nie będę zapeszac zobaczymy co z tego będzie. :D
Dobra, wpis, bo po tym wywodzie powyżej i tak każdy pewnie ma już ochotę to wyłączyc hah.
JABŁECZNIK (albo szarlotka? Jaka jest różnica, bo nawet mój ojciec, który pracował 20 lat w cukierni nie umie mi tego wyjaśnic..)
Składniki:
na ciasto
- 4 szkl. mąki (bez różnicy jaka)
- 3/4 kostki wegan margaryny
- 1 szkl. cukru
- 1 opak. cukru waniliowego
- 2 łyż. proszku do pieczenia
- odrobina mleka sojowego
- 3 łyżki siemienia lnianego mielonego zalanego odrobiną wody
"masa"
- 1,5 kg jabłek
- łyżka bułki tartej
- 1 opak. cukru waniliowego
- 2- 4 łyżeczek cynamonu
Margarynę z cukrem podgrzewamy w jakimś rondelku na ogniu, mąkę mieszamy z proszkiem, mlekiem, 'zaparzonym' mielonym siemieniem lnianym i cukrem waniliowym, a potem dolewamy margaryne z cukrem, wszystko mieszamy i wstawiamy do lodówki.
W tym czasie ucieramy jabłka, obrane oczywiście, na tarce, mieszamy z cukrem waniliowym cynamonem i bułką tartą.
Wyjmujemy ciasto dzielimy je mniej więcej na pół, jedna połowa, na spód, może byc trochę większa.Na formę wysmarowaną margaryną i obsypaną bułką tartą kładziemy rozwałkowane ciasto, lub wyklejamy ją malutkimi kawałkami tego ciasta, uważam, że tak jest lepiej i łatwiej. Możemy także obkleic boki formy.
Na to wysypujemy wszystkie jabłka i na górę kładziemy resztę masy, rwąc malutkie kawałki ciasta i rzucając je na wierzch. Pieczemy to około 50 minut w temp 180 stopni.
Opcjonalnie na wierzch lukier, cukier puder mieszamy z odrobiną wody i sokiem z cytryny, 'chlapiemy' na górę ciasta, najlepiej jak już wystygnie. Wg mnie najlepiej smakuje po dwóch dniach :).
RYŻ Z CUKINIĄ I JABŁKAMI
Składniki:
- 100 g ryżu (torebka)
- ze dwa jabłka
- resztki po wydrążonej z miązszu małej cukini
- u mnie też 1/3 słoiczka agrestu od mamy Oli
Ryż w torebce normalnie gotujemy, a w tym czasie, w naczyniu żaroodpornym zapiekamy pokrojone w plasterki jablka i cukinię z agrestem i sokiem agrestowym. Ryż wsypujemy na talerz, albo jak ktoś chce dorzucamy do naczynia i zapiekamy chwilę razem, wg uznania. Chodzi tu tylko o fajne połączenie smakowe, które powstało totalnie przypadkowo, a naprawdę robi robotę!
Dosia.
mmmmmm ale mi narobilas ochotke na jablecznik! ;D
OdpowiedzUsuńdo roboty, hehe :)
OdpowiedzUsuń