wegetariańsko- wegański blog kulinarny Dosi i Asi

piątek, 29 kwietnia 2011

Pieczeń z soczewicy i mango lassi

Siemano! Święta, święta i po świętach, teraz czeka nas coś znacznie fajniejszego- majówka. Dziś jeden przepis obiadowy jeden koktajl, który jest super sprawą po długim ciężkim treningu biegowym, uzupełnia indeks glikemiczny i uzupełnia to co sobie wypociliśmy hehe. Majówka może byc spędzona jako aktywny czas, więc możecie zrobić to co ja- dużą pieczeń, która potem można przez kilka dni jeść na różne sposoby. Zaczynamy






Pieczeń z soczewicy

Skład:

1,5 szkl soczewicy zielone

1,5 szkl soczewicy czerwonej (naturalnej)

2 marchewki

1 pietruszka

2 ząbki czosnku

1 natka pietruszki

Sól, pieprz

Oba rodzaje soczewicy gotujemy w osolonej wodzie z dodatkiem cukru. Marchew i pietruszkę obieramy i trzemy na tarce. Natkę i czosnek drobno siekamy. Ugotowaną soczewicę mieszamy z resztą warzyw, dodajemy 1 łyż pieprzu, 1 łyż soli. Dokładnie wszystko mieszamy i pieczemy

To proporcje na wielką porcję dla całej rodziny, albo na kilka dni więc jak coś to zmniejszcie sobie proporcje.

Polecam gorąco z różnymi sosami- od pieczarkowego po beszamel, szybki sos można sobie zrobic świeżo i będzie dobre. Na zimno do kanapek też się nada pieczeń.


Mango lassi

skład:
1 mango świeże
1 jogurt naturalny mały
mleko

Obieramy mango, kroimy, blendujemy. Dodajemy cały jogurt i pół kubeczka od jogurtu mleka. Schładzamy i pijemy!
Proste i pyszne ; )
Smacznegoooooooo i udanego czillu na majówce!

piątek, 22 kwietnia 2011

żytnie tortille i biała WEGAŃSKA KIEŁBASA: O


Święta, bleeeeeeeeee!
Nienawidzę, ale z szacunku dla rodziny uznajmy, że je obchodzę. Szkoda, że przy okazji trzeba robić porządki, czego NIENAWIDZĘ również : C.

Ale zmotywowało mnie to do wyciągnięcia wszystkich butów i wyczyszczenia ich. A z lenistwa wrzuciłam czerwone vansy, ulubione do pralki i są bordowe :C. No ale może coś jeszcze mi się uda z tym zrobić. Przy okazji okazało się, że liczba moich butów wyno
si ponad 20 par, o istnieniu połowy zapomniałam, chodzę w 3 parach na krzyż, a z 5 jest na obcasie, przecież ja wcale nie chodzę na obcasach praktycznie : o. Kilka sprzedam, dwie wyrzuciłam. Pół dnia mi zajęła ta szalona segregacja i czyszczenie. O walce z pralką nie wspomnę : D.


Konkrety. Tortilla żytnia, może nie ma wiele wspólnego ze świętami,ale przecież nie każdy z was je obchodzi. Wyszła elastyczna dosyć, ale na drugi dzień już mi jakoż za bardzo zbytnio naleśnikiem pachniała. W środku oliwki, cebulka, zgrillowana cukinia, chrupiąca cieciorka i zamarynowane tofu, niby feta. Aaaaaa i dwa sosy. Słynny nerkowcowy z ilovetofu + coś w stylu tego Asi sosopuree z poprzedniego posta.

Elastyczne żytnie tortille:

- 1 szklanka mąki żytniej
- 1 szklanka mąki pszennej (może trochę więcej w sumie)
- 2 łyżki oleju
- sól
- woda

Szklankę mąki żytniej gotujemy w 2 szklankach wody, z łyżką oleju i solą. Mieszamy, aż wyjdzie taka zwarta masa ciasta. Dodajemy wtedy drugą łyżkę oleju, a gdy ostygnie dodajemy mąkę pszenna i ugotujemy aż wyjdzie nam normalne ciasto. Dzielimy na kulki, z tej porcji wyszło mi 6 takich na dużą patelnię. Wałkujemy te kulki na cieniutko i smażymy bez tłuszczu.

Jeśli ktoś chce nadzienie takie jak ja, a mówię, że to była petarda. To kostkę tofu pociętego w kawałki marynujemy w oliwie, ziołach prowansalskich, papryce i duuużej ilości soli. Niech sobie tak stoi i ze dwie godziny. Potem tę marynatę możemy użyć do cieciorki. Wrzucamy ugotowaną ciecierzycę do tej przyprawionej oliwy, a potem prażymy w piekarniku na blaszce tak z pół godziny.

Naturalnie potem wszystko pakujemy do naleśnika i następuje ulubiona część (haha) - żarcie.



A TERAZ AKCENT ŚWIĄTECZNY HAHA. Moja zmora, szczerze powiedziawszy, mimo że lubiłam mięsko - biała kiełbacha... Zawsze kojarzyła mi się z tymi grudami tłuszczu, jak to w każdej kiełbasie, choć ta i tak była najobleśniejsza. Ale coś mnie tknęło, aby zrobić sobie takie wegańskie białe kiełbasy. Może dlatego, żeby nie słuchac przy stole w niedziele głupiego gadania.

Białe wegańskie kiełbaski:
- kostka tofu marynowanego /160g/
- 3 łyżki ugotowanej już w samej osolonej wodzie kaszy manny
- pół puszki białej fasoli
- dużoooo majeranku, rozmarynu, soli, pieprzu

opcjonalnie : pieczarki, cebula, czosnek

Wszystkie składniki łączymy w zwartą masę i formujemy rękoma kiełbaski. Kładziemy na folii na blaszce i pieczemy ok 20 minut. Polecam obrócić.

Jeśli ktoś się w ogóle podejmie zrobienia tego, to polecam podsmażyć je potem z pieczarkami, cebulką, czosnkiem i kolejną ogromną ilością wyżej wymienionych przypraw, jak już 'kiełbaska' trochę odleży. Dobre to w sumie jest i możliwe że coś z białą kiełbasą wspólnego ma. Z niemiecką eko tofuwurstchen, którą jadłam z rok temu na pewno. Smaku prawdziwej na szczęście już nie pamiętam :).

keep eating, get fat a jak inaczej!

dosia


PS Petycje dotyczące umieszczania przez polskie firmy znaków swiadczących o 100% wegańskości produktów:

http://www.petycjeonline.pl/petycja/znakowanie-produktow-weganskich-mieszanka-krakowska-wawel/372

http://www.petycjeonline.pl/petycja/znakowanie-produktow-weganskich-czekolady-terravita/373

piątek, 15 kwietnia 2011

Pieczone kotlety z kaszy jaglanej z soso- puree marchewkowym


Siemanko, ostatnio się odchudzam, więc nie mam ochoty na fajne gotowanie, tylko piekarnik u mnie chodzi. Dziś przykładowy obiadek pożywny aczkolwiek chyba zdrowy i mało tuczący



Pieczone kotlety z kaszy jaglanej z soso- puree marchewkowym

Skład:

(kotlety)

1 szklanka kaszy jaglanej nieugotowanej

Bułka tarta

Sól

Pieprz

1 łyż. bazylii, oregano

(puree)

2 marchewki

1 pietruszka

Sól, pieprz

1 łyż. majeranku

Kaszę gotujemy w 3 szklankach osolonej wody. Po ugotowaniu wrzucamy kasze do miski, dodajemy przyprawy, bułkę. Mieszamy formujemy ładne kotleciki, układamy na posmarowanym naczyniu żaroodpornym na 20 min w temp ok. 200 stopni.

Marchewki i pietruszkę kroimy drobno i gotujemy w osolonej wodzie aż do całkowitej miękkości. Wrzucamy do blendera, dodajemy trochę wody, odrobinę pieprzu i łyżeczkę majeranku. Blendujemy i podajemy z kotecikami.

Asia

wtorek, 5 kwietnia 2011

samosy z kalafiorowym curry i sałatka truskawkowa!





Dobra, znowu trochę z Azji, nie możemy nad tym jakoś zapanować chyba, ale trudno, poniżej zaprezentowane samosy podobno są bardzo dobre, ja się nimi nieziemsko jaram, zwłaszcza na drugi dzień jak zmiekną, aaaaaaa.
GOŁ!



Żytnie samosy z kalafiorowym curry:

-1 szkl. mąki żytniej
-1,5 szkl. mąki pszennej
-woda
-pół kalafiora gdzieś tak
-pół papryki
-z 250 g pieczarek
-pół puszki groszku zielonego
-sól, kurkuma, curry, oregano, papryka ostra i co kto chce!



Z mąki wody odrobiny soli ugniatamy ciasto, ja dodałam do niego tez odrobinę kurkumy i oregano. Możliwe, że będzie potrzebne więcej mąki pszennej, bo żytnia się bardzo klei. Wałkujemy i wycinamy kwadraciki.

Ugotowanego kalafiora podsmażamy na patelni z pieczarkami, papryką i groszkiem. Doprawiamy obficie curry i ostrą papryką, reszta wg uznania.

Do ciasta upychamy warzywa i zaklejamy je, albo normalnie w trójkąty, albo mniej normalnie, ja zaginam trochę boki, wpycham je do środka i o. A dogniatam widelcem, żeby ładniej wyglądało.

Pieczemy to w piekarniku, w dość niskiej temperaturze, aż będzie dobre, jakieś 20 minut? Nie wiem, mój piekarnik jest nieobliczalny. Bez tłuszczu! Chyba, że nie jesteście grubasami, albo lubicie chrupiący spód.

Na zdjęciu mam dwa niby dipy zrobione na szybko, ale one nie są warte uwagi raczej. Z tej porcji wyszło mi 20 samosów, z czego kaloryczność jednego wyliczam na jakieś 6o kcal. Niewiele! Polecam!

Dziwna, ale pyszna sałatka z truskawkami i tofu(1 porcja!):

-10 truskawek
-kawałek sałaty lodowej, pekińskiej, szpinaku, rukoli, cokolwiek, garstka poszatkowana tego ma być!
- z 1/5 kostki tofu
- pół garstki otrębów pszennych granulowanych
-kilka nerkowców
-kropla octu balsamicznego i oleju
-odrobinka cukru


Na spód rzucamy poszatkowaną sałatę, czy co tam mamy, na to truskawki poprzekrajane na pół, dalej tofu -drobna kostka, sypiemy na wierzch otręby i nerkowce.
Całość polewamy niby sosem z kropelki oleju, octu balsamicznego, odrobiny wody i łyżeczki cukru. Kaloryczność tej porcji to jakieś 150 kcal.

Dziwne, ale dobreeeeeeee, a pomysł przeinaczony, znaleziony na opakowaniu od otrębów, ta w wersji z rukolą, fetą, bez nerkowców. Naprawdę niesamowita jest ta sałatka : o

KEEP EATING,

Dosia!