wegetariańsko- wegański blog kulinarny Dosi i Asi

wtorek, 11 października 2011

phat priao wan pak, czyli warzywa z ananasem po TAJSKU!


Bez zbędnego gadania.

Napomknę tylko, że w te wakacje, miałam drobny epizod, trwający około 3 tygodni (?) - mianowicie, pracowałam jako pomoc kuchenna/kelnerka w tajskim barze, którego nazwy nie podam, nie chcę reklamować tego miejsca, uważam, że właściciel jest wyzyskiwaczem, dodam, że jeden z Tajów - pozdrawiam go w tym momencie <3, uciekł przed tymi idiotami, aż do Krakowa. Pracowanie po 12h dzień w dzień na najwyższych obrotach raczej do normalnych nie należy. Tymbardziej za tą kasę, w obcym kraju. Ci Tajowie nie znali nawet angielskiego, a komunikując się między sobą musieliśmy wyglądać jak małpy. A powiedzieć mu teraz, że klient chce więcej bazylii mniej ostre danie, a zamiast orzeszków nerkowca mają być ziemne? :D

Był czad. Dobra, paplaniny miało nie być.

PHAT PRIAO WAN PAK - dosłownie warzywa smażone z ananasem w sosie słodko-kwaśnym,

nikt z Tajów nigdy nie pokazał mi jak to robić, ale z własnych obserwacji, potrawę udało mi się podrobić, mimo braku oleju rybnego i jednego z sosów :)

ok 4 porcje:
- 200g-400g ryżu, zależy od tego ile kto zjada, ja polecam mniej, danie ma intensywny smak, a podane na gorąco szybko czyni sytym
- keczup!
- sos sojowy
-4 pomidory
- garstka świeżych liści bazylii
- 4 ząbki czosnku, takie większe!
- garść orzeszków nerkowca
- szypułki/kwiatki z jednej dużej główki kalafiora
- 4-5 plastów świeżego ananasa
- 1 czerwona papryka
- 1 papryczka chili (nawet dwie)
- sos sojowy
- olej


Wszystkie składniki, jakie się da kroimy na małe kawałki. Na rozgrzaną patelnię wrzucamy sporo oleju, wlewamy równie dużo sosu sojowego i wrzucamy tam SUROWE kawałeczki kalafiora. Najpierw musi się posmażyc sam, około 5 minut. Poźniej dorzucamy czosnek, bazylię, ananasa, paprykę, wlewamy więcej sosu sojowego, dodajemy keczup, dusimy minutkę-dwie. Na koniec pomidory i bazylia, czekamy aż wszystko nabierze konsystencji sosu, co też może potrwać do 5 minut. W miarę potrzeby dodajemy więcej oleju, sosu sojowego lub keczupu.

W tym samym czasie gotujemy w garnku ryż, którego porcje później podajemy z sosem sojowym i łuskanym sezamem.



Ja się jaram, mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś podrobić ichniejsze green curry z tofu, bo było genialne :D.

Dosia!

A na deser Herman, najbardziej pokręcony królik świata: